APEL - CZWARTEK - POWOŁANIE UCZNIÓW

1Kor 12,12-27

1. Chciałbym, by dzisiejszy wieczór stał się refleksją nad rzeczywistością Kościoła. Poznaniem jego istoty i próbą odnalezienia w tym Kościele miejsca dla każdego.

2. Słyszymy czasami lansowane hasło: Chrystus tak - Kościół nie. Hasło to określa postawę, w której człowiek dostrzega piękno Chrystusowej ewangelii, imponuje mu postać Jezusa, gotów jest powiesić u siebie jego obraz, a nawet ubrać koszulkę z Jego wizerunkiem, ale jednocześnie nie chce Kościoła, bo widzi w nim skostniałą strukturę, bezduszny dogmat, zaduch minionej epoki.

3. W takiej postawie mamy do czynienia z pewnym funkcjonującym stereotypem, który mocno zakorzeniony w myśleniu i uczuciach człowieka dyktuje określony sposób zachowań.

4. Spróbuję to wyrazić inaczej. Ja też jestem przeciwnikiem kościoła rozumianego jako bezduszna struktura, dogmat, zaduch minionej epoki. Zatem i ja mogę powiedzieć, że Jezus tak - Kościół nie. Tylko, że protestuję przeciwko czemuś co nie istnieje, albo inaczej - istnieje tylko w mojej wyobraźni.

5. Zachęcam do tego by nie ulegać stereotypom, by włączyć umiejętność krytycznego poznawania istoty. Istoty Kościoła i jego autentycznej rzeczywistości. Okaże się, że rzeczywistość - choć na pewno niedoskonała - dalece odbiega od pospolitych wyobrażeń.

6. By pokazać jak głęboko zakorzenione są pewne stereotypy posłużę się pewnym przykładem z katechezy. W klasie szóstej poprosiłem dzieci, by narysowały Kościół. Celowo nie określałem bliżej o co mi chodzi, gdyż chodziło mi o wydobycie dziecięcych wyobrażeń i właśnie stereotypów, by w dalszej części odnieść się do nich. Cała klasa rysowała mury wieże, dzwonnice - wszystko z większym czy mniejszym pietyzmem. Tylko jedna dziewczynka namalowała ludzi. Ludzi zgromadzonych wokół ołtarza. Z miejsca dostała piątkę. Wstrzeliła się w samą dziesiątkę - potrafiła wyzwolić się z ludzkich stereotypów. Jej rysunek stał się punktem wyjścia katechezy o Kościele w tej klasie przeprowadzonej.

7. Zachęcam byśmy przyjrzeli się rzeczywistości Kościoła w oparciu o List św. Pawła do Koryntian. Kościół w tym fragmencie przedstawiony jest jako ciało - żywy organizm. Reflektując nad ciałem, dajmy na to - ludzkim, możemy dojść do bardzo ciekawych wniosków dotyczących natury Kościoła.

8. Zatem w drogę! Pierwszym odkryciem jest to, że ludzkie ciało nie jest jednokomórkowcem, ale składa się z wielu komórek i z wielu członków - organów. A zatem Kościół to coś więcej niż Ojciec święty, czy na płaszczyźnie diecezji biskup, czy w perspektywie parafii proboszcz. Te osoby nie wyczerpują rzeczywistości Kościoła. Gdyby tak było Kościół byłby prymitywnym jednokomórkowcem - nisko zorganizowaną formą życia. Tak jednak nie jest.

9. Przypatrzmy się owej wielości. Dostrzeżemy, że wielość nie zakłada jednolitości, że występuje tu całe bogactwo form, kształtów, funkcji. Dobrze, że tak się dzieje, pozwala to Kościołowi uniknąć stania się szarą, bezkształtną masą.

10. Przyjrzyjmy się dalej ludzkiemu ciału - jest ono bardzo mądrze zorganizowane. Popatrzmy na szkielet - kręgosłup i wszystkie kości. Dzięki takiemu rozwiązaniu Kościół nie przypomina galaretowatej meduzy. Na szkielecie, jakby na rusztowaniu, wspiera się całe ciało. Można się pokusić o stwierdzenie, że w Kościele owym szkieletem jest hierarchia. Hierarchia to takie trochę brzydkie słowo - kojarzy się często z napuszonym grubasem. Boże chroń od takiej hierarchii. Gdy jednak dokonamy sekcji tego wyrazu, dowiemy się, że składa się on z dwóch greckich wyrażeń oznaczających święte starszeństwo. Chodzi oto, że Bóg wybiera pewnych ludzi do tego, by byli starszymi nad innymi, by w ten sposób rozciągali swoją troskę, pilnowali porządku. A wszystko to mają czynić na boski - święty sposób, czyli w miłości. Skoro już jesteśmy przy szkielecie - hierarchii to warto wspomnieć, że kości nie powinny wystawać z ciała. Kości są w ciele. Jeśli jest inaczej to jest to pewna patologia - np. otwarte złamanie. Tak być nie powinno! Myślę, że hierarchia Kościoła z trudem odnajduje się w rzeczywistości demokracji i po 1989r. popełniła kilka błędów próbując wyjść przed ciało i ręcznie próbując wpłynąć na politykę. Proszę mnie dobrze zrozumieć - nie zamierzam negować prawa Kościoła do wpływania na sprawy polityczne i społeczne, ale niech nie robią tego kości. Niech kości wspierają ciało i niech całe ciało działa - oczy, uszy, język. Czasem także pięść, by huknąć w stół. Na poparcie tej tezy chciałem powiedzieć o badaniach socjologicznych. Wykazały one, że w momencie największego zaangażowania hierarchii kościelnej w sprawy polityczne i społeczne jej autorytet był najmniejszy. Ostatnio - gdy wiele spraw zrozumiano i przemyślano zostawiając politykę politykom o ewangelicznych przekonaniach a zajmując się własnymi zadaniami ten autorytet znacząco wzrósł. A skoro wzrósł autorytet to i realny wpływ - a przecież oto właśnie chodzi.

11. I ostatnia już myśl związana ze szkieletem. Jasne i oczywiste, ale trzeba to wyartykułować. Człowiek to nie tylko szkielet. Człowiek to nie tylko hierarchia - biskupi, księża, papież. Gdyby tak było mielibyśmy do czynienia z patologią Kościoła. Szkielet bowiem to jeszcze nie życie, nie organizm, nie ciało. Szkieletem można jedynie straszyć ludzi.

12. Myślę jednak, że Kościół staje się niekiedy takim widmem. Wtedy, gdy ksiądz blokuje wszelkie inicjatywy wiernych, kiedy ogłasza się alfą i omegą. Kiedy tylko on działa a wszyscy inni muszą być bierni i oczywiście posłuszni a jedyna aktywność sprowadzałaby się do materialnego wsparcia działalności proboszcza.

13. Może być jednak i inna sytuacja. Bierność wiernych świeckich - wycofywanie się. Bo tak wygodniej, bezpieczniej - bo nikt nie lubi nakładać na siebie odpowiedzialności. I tak Kościół staje się szkieletem, raz z winy księdza, raz z winy świeckiego.

14. Stąd rodzi się kolejna myśl - potrzeba współpracy. Widzimy, że ciało to jeden wielki, sprzężony ze sobą konglomerat różnych organów, zespołów. To ciągła wymiana informacji, to ciągły przepływ i wymiana energii, to ciągłe krążenie, to ciągłe działania na rzecz jedności i zdrowia i pomyślności całego organizmu.

15. Św. Paweł mówi wyraźnie, że nie może jeden członek powiedzieć drugiemu, że jest niepotrzebny. Nie może tak powiedzieć o drugim, ale nie można tak mówić o sobie samym. Wszystkie członki, nawet te najdrobniejsze są potrzebne, są konieczne dla całości.

16. Tu rodzi się źródło naszego powołania. Mówię naszego, bo każdy z nas jest fragmentem Kościoła. Biblia mówi, że każdy z nas jest ważny i każdy znajduje właściwe sobie miejsce. Nie na miejscu jest tu licytacja zasług. Wyobraźmy sobie piękną kobietę - idealna sylwetka, długie nogi, zgrabna figura, pięknie uczesana, pięknie ubrana. Nie ma tylko brwi. I możemy tłumaczyć, że to taki drobiazg, coś tak nieistotnego - te kilka włosków. Wiemy jednak, że czegoś brakuje, że wpływa to na całość, że kobieta nie zrobi kariery jako fotomodelka.

17. Zatem niech każdy z nas poczuje się ważnym w Kościele. Niech ważny będzie ksiądz, niech ważna będzie kobieta, niech ważne będzie dziecko. Niech ważny będzie wierzący senator, ale i wierzący prosty robotnik przy fabrycznej taśmie.

18. Na zachodzie Europy powstał ruch - My jesteśmy Kościołem. Niestety wprowadza on wiele zamieszania - mało twórczego - jednak jego nazwa jest śliczna. Oby każdy o sobie mówił - ja jestem Kościołem. Byśmy budząc się powtarzali - ja jestem Kościołem W pracy, w domu - ja jestem Kościołem. O Kościele mówi się często, że jest to kolos na glinianych nogach. Jest w tym dużo prawdy, ale gdybyśmy powiedzieli wszyscy - my jesteśmy Kościołem - zadalibyśmy temu twierdzeniu kłam. Kościół stałby się olbrzymem na stalowych nogach. Olbrzymem pełnym życia, twórczości i miłości.

19. My jesteśmy Kościołem. To prawda! Każdy z nas jest ważny. To także prawda. Trzeba jednak każdemu z nas zająć właściwe sobie miejsce. Wspomniany zachodnioeuropejski ruch usiłuje wiele spraw pomieszać (mam nadzieje, że w swej nieświadomości - w dobrej wierze). Funkcje zarezerwowane dla duchownych mają pełnić świeccy. To co świeccy niech robią duchowni. I bywa, że świecki udziela komunii a ksiądz prowadzi śpiewy. Świecki prowadzi parafię a ksiądz uczy w szkole geografii. Wspominamy tu tylko o tych sprawach pomijając błędy w doktrynie katolickiej.

20. Tymczasem w ciele - w Kościele winien być porządek. Ucho jest uchem, a brzuch brzuchem. Można co prawda stawać na uszach i słuchać brzuchem, ale czy to najszczęśliwsze rozwiązanie?

21. Chciałbym by każdy w domu zwanym Kościołem poczuł się jak u siebie. Nie jako obcy, nie jako intruz, ale jako odpowiedzialny, jako gospodarz.

© 2000 - ks. Zbigniew Paweł Maciejewski
Chrześcijański Serwis Promocyjny
Chrześcijański Serwis Promocyjny
statystyki stron

[DAWID]