ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

07 czerwca 2002, piątek (Mt 11,25-30)

Lek na lęk.

Wydaje mi się, że człowiek wszystkie swoje lęki spersonifikował w osobie Boga, który w ludzkich wyobrażeniach stał się urzędnikiem Urzędu Skarbowego, policjantem, sędzią a może nawet i jakimś żulem z ciemnej bramy. Drżymy na myśl o takim spotkaniu, bo kto może założyć, że do końca dobrze wypełnił PIT, nie przekroczył w życiu dozwolonej prędkości, czy ma inne rzeczy na sumieniu lub w ogóle czuje się słaby i zagrożony. Gdybyśmy mieli taką możliwość ucieklibyśmy od wielu takich spotkań.

I może dlatego człowiek ucieka przed Bogiem, bo się Go boi? Tymczasem Bóg mówi o sobie: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych." (Mt 11,28 -29) Szkoda, że nie można tych słów wciągnąć do strzykawki i zaszczepić każdego, by uodpornić go przed lękiem wobec Boga. Bóg chce miłości, pragnie brać człowieka na ręce, chronić go i podnosić. W miłości nie ma lęku, jest za to lek na wszelkie zło.



[DAWID]