ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

16 czerwca 2002, niedziela (Mt 9,36-10,8)

Do roboty.

Zewsząd słychać dużo narzekania. Nic dziwnego - my Polacy lubimy narzekać. To nam się nie podoba, tamto także. Łatwo jest nam krytykować i łatwo jest znajdować winnych takiej czy innej sytuacji.

Wiele też rzeczy może się nie podobać w Kościele. Szerokie pole do popisu dla krytykujących i prokuratorów. Nie twierdzę, że te krytyki są bezpodstawne. Przeciwnie - parafrazując poetę - można powiedzieć, że "są w Kościele rachunki krzywd". Rzecz jednak byśmy w tym wszystkim nie zachowywali się jak widzowie, krytycy, którzy z dystansem podchodzą do sprawy.

Kościół to nasz dom, to my wszyscy, to nasza sprawa. To my za niego jesteśmy odpowiedzialni. Gdy z tym Kościołem coś się dzieje to także jest nasza wina, nawet jeśli nie my wprost jesteśmy za to odpowiedzialni.

Ta wina polegać może na tym, że nie dość modlimy się za Kościół, nie dość pościmy za Kościół i nie dość ten Kościół kochamy. W Ewangelii Jezus posyła robotników na swoje żniwo. Powinniśmy zrozumieć, że ci robotnicy to także my.



[DAWID]