ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

18 grudnia 2002, środa (Mt 1,18-24)

Dmuchnięcie i splunięcie.

Wybucha pożar - ludzie biegają, krzyczą, próbują gasić płomienie samodzielnie, organizują pomoc. Dzwonią po policję, pogotowie, piekarzy, kominiarzy, piłkarzy, stolarzy, maklerów giełdowych, dziennikarzy, malarzy, stroicieli fortepianów...

Nie - to nie pomyłka - tak naprawdę jest. Sprawa dotyczy jednak nie pożaru - tylko naszego zbawienia. Biegamy wszędzie... gdzie nie potrzeba, próbujemy zbawienia na własną rękę i nigdy... nie kierujemy naszych kroków do Głównego Specjalisty, do Zbawiciela Świata - Jezusa Chrystusa.

Owszem nazywamy go Zbawicielem - bardzo Go szanujemy i chwalimy, ale nigdy nie wykorzystujemy Jego możliwości. To tak jakby przy naszym pożarze biegać i krzyczeć "chwała strażakom", "chwała strażakom", a dzwonić po pomoc do wspomnianych już malarzy i stroicieli fortepianów.

Wielka jest ludzka pycha, która sądzi, że zgasi płomień pożaru swoim dmuchnięciem i splunięciem.



[DAWID]