ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

6 listopada 2002, środa (Łk 14,25-33)

Nic do końca.

Kto z nas nie lubi marzeń? Zrobimy to i to, a potem jeszcze tamto. Będzie tak pięknie: "wywiady, autografy, wizyty w zakładach pracy". Tworzymy naprawdę wielkie rzeczy... w myślach. Czasami nawet próbujemy zaczynać, ale często już przy początku wszystko się kończy.

Ewangelia mówi o niewykończonej wieży. Ja w dzieciństwie wychowywałem się obok fundamentu domu, który nigdy nie powstał. Wąska linia betonu wyznaczyła pokój, kuchnię, przedsionek. Przez lata fundamenty zarosły krzewami i trawą. Dzisiaj tylko wtajemniczony, jeśli dobrze poszuka, znajdzie fundament rzeczy, która nigdy nie powstała.

Najważniejsza sprawa, która bezpośrednio nas dotyka, to nasze życie. Ktoś powiedział, że tylko pięć procent ludzi próbuje z tym życiem coś robić, reszta poprzestaje na marzeniach, na chwilowych szarpnięciach. Żyją z dnia na dzień - nic w tym życiu nie budują a na pewno nie doprowadzają budowy do końca. W Ewangelii czytamy: "Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć." (Łk 14,30) Żyjmy tak, by nigdy te słowa nie padły pod naszym adresem.



[DAWID]