ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

8 lutego 2002, piątek (Mk, 6, 14-29)

Kręgosłup.

Pewna nauczycielka stanęła w obliczu trudnej dla siebie sytuacji. Był to konflikt w którym oferowano jej rozwiązanie za cenę upokorzenia się i przeproszenia za nie popełnione winy. Na twierdzenie, że nie zgadza się to z jej poczuciem godności usłyszała: "a po co ci godność?".

Mało się chyba ostatnio ceni godność. Tylu ludzi tak łatwo ją sprzedaje. Upodlenie, koniunkturalizm, wszystko zależy od sytuacji, od doraźnej korzyści, gdzie korzyść zresztą rozumie się bardzo materialnie.

Coraz więcej ludzi chodzi po tym Bożym świecie bez kręgosłupa, bez żadnych zasad. Przeceniono godność, honor, prawość, dotrzymywanie słowa, zwykłą ludzkość uczciwość i przyzwoitość.

Na tym smutnym tle bardzo kontrastowo rysuje się postać świętego Jana Chrzciciela. Ten człowiek wiedział czego chciał, znał prawdę, która wiodła go przez całe życie, a nie tylko w chwilach, gdy było to przyjemne i wygodne. Miał kręgosłup, miał zasady - nazywał białym to co białe, a czarnym to co czarne.

Dzisiaj wielu na pytanie - "jaki to kolor?" odpowiedziałoby "a jaki sobie życzysz?" Jan nie był taki - znał prawdę i trwał przy niej. Znał też cenę trwania przy prawdzie. W jego przypadku tą ceną była jego głowa.

W kategoriach świata życie i czyny Jana Chrzciciela było bezsensowne - nie zaznał żadnych przyjemności, nie wiedział co to znaczy pójść do łóżka z kobietą, jak smakuje alkohol czy hazard. Jego działalność, przynajmniej w stosunku do Heroda, była bezskuteczna - nie nawrócił, nie zmienił. Przegrany facet.

Owszem przegrany, ale w oczach świata. W oczach Boga był wielki. Sam Jezus dał o nim takie świadectwo: "Powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana." (Łk 7,28a) A zaraz potem dodaje "Lecz najmniejszy w królestwie Bożym większy jest niż on." (Łk 7,28b) Wystarczy tylko mieć kręgosłup.



[DAWID]