ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

16 lutego 2002, sobota (Łk 5,27-32)

Niepokalanie poczęci.

Pan Jezus przyszedł zbawić wszystkich ludzi. Przyjmujemy to za prawdę - oczywistość. Jednak uważnie wysłuchana Ewangelia dnia może nas wpędzić w pewien kłopot. Padają wszak słowa: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników." (Łk 5,31-32) Tak jakby Jezus był potrzebny tylko niektórym, tak jakby przyszedł tylko do grzeszników a dla innych nie był potrzebny.

Ta sprzeczność jest pozorna. Prawda o ludzkiej kondycji jest taka, że każdy z nas jest grzesznikiem. I nie ważna jest licytacja ile kto zgrzeszył i w jakiej wadze, gdyż każdy grzech pociąga za sobą jeden skutek - śmierć, wieczne potępienie. Wszyscy zatem potrzebujemy tego, który gładzi grzechy świata, potrzebujemy Jezusa. Potrzebujemy Go, bo "źle się mamy".

W tym określeniu kryje się jednak jeszcze coś innego. Każdy człowiek jest obiektywnie grzesznikiem, ale coraz więcej ludzi uważa się za sprawiedliwych. Nie czują, że są grzeszni. Nie muszą robić sobie rachunku sumienia, nie muszą się spowiadać, przepraszać. Są z definicji czyści i nieskalani. Niepokalanie poczęci i niepokalanie żyjący. Oczywiście jest to tylko ich mniemanie, ale swoją postawą stawiają mur Bożemu działaniu.

Przychodzi do nich Jezus i mówi, chcę oczyścić cię z grzechów a ich odpowiedź brzmi: "Mnie? ja nie mam grzechu.

Do wszystkich przyszedł Jezus. Do nich także, ale w tych przypadkach odchodzi bezsilny. Człowiek nie przyjął Jego łaski, pozostał w swoich grzechach, pozostał w swojej śmierci.



[DAWID]