ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

22 lutego 2002, piątek (Mt 16,13-19)

Droga miłości.

Historia Piotra i Jezusa zaczyna się od spotkania nad Jeziorem Genezaret. Nie było to zwykłe spotkanie, skoro Piotr zdecydował się zostawić swoją łódź i sieci i pójść za Jezusem. Poszedł za Nim i poznawał Go - odkrywał, że jest to ktoś więcej niż cieśla z Nazaretu, że jest to Mesjasz, Syn Boga żywego. I dochodzimy do kulminacji, którą opisuje dzisiejsza Ewangelia. Piotr wyznaje to publicznie. Wyznaje Jezusowi i wyznaje uczniom.

Ta historia przypomina rodzącą się miłość między mężczyzną i kobietą. najpierw trzeba po prostu się spotkać - w pubie, na prywatce, w szkole, gdziekolwiek. Potem nie zostawia się spraw losowi, ale bierze się go w swoje ręce. Szuka się okazji do spotkań, albo wprost umawia się z wybranym, czy wybraną, by pójść do kina czy kawiarni, porozmawiać i poznać się. W tym poznawaniu można odkryć, że ten czy ta to moja druga połowa. I wtedy następuje kulminacja: dwie połówki łączą się w całość. To się nazywa ślub. A ślub jak to ślub - nie odbywa się za krzakami, tylko publicznie w kościele, wobec księdza i świadków. Nawet, gdy jest to ślub cywilny, to ma on wyraz oficjalny i publiczny. Także tu są świadkowie i urzędnik Stanu Cywilnego.

I tę samą historię ma do pokonania każdy z nas w stosunku do Jezusa Chrystusa. Każdy z nas musi go kiedyś spotkać, usłyszeć o Nim. Każdy z nas musi się Nim zainteresować, na tyle, by chcieć go poznawać. Kolejnym etapem jest zrozumienie, czy raczej uwierzenie, że jest On Bogiem, że żyje naprawdę, że zbawia i chce wejść z człowiekiem w bliską relację. I wtedy dochodzi do finału - wyznajemy swoją miłość. To wyznanie dokonuje się przede wszystkim w sercu, ale wymaga upublicznienia, dania świadectwa, przyznania się do tej miłości przed innymi.

Taka jest droga miłości. Warto zadać sobie pytanie - na jakim etapie tej drogi znajduje się ja?



[DAWID]