ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

25 lutego 2002, poniedziałek (Łk 6,36-38)

Dzisiaj on, jutro ja.

W historiach pustelników egipskich z IV i V wieku znajduje się relacja o tym, jak jednego z nich pochwycono na grzechu nieczystości. Wspólnota zaprowadziła go do innego pustelnika, który był dla nich największym autorytetem, cieszył się opinią świętości.

Ten, gdy usłyszał całą historię, wybuchnął płaczem. Zapytany o powód płaczu odpowiedział: "Dzisiaj on, jutro ja." Chciał w ten sposób podkreślić słabość ludzkiej natury, to, że nosimy skarb czystości i łaski w kruchym naczyniu, że łatwo to zniszczyć, splamić.

Dzisiejsza ewangelia wzywa do miłosierdzia, do nie wydawania sądów, do nie potępiania. Nie znaczy to, że mamy rozwiązać sądy, wyrzucić kodeksy prawa, w tym, kodeks prawa kanonicznego. To wszystko jest potrzebne, jest gwarancją porządku społecznego i porządku w Kościele.

Chodzi o to, byśmy w obliczu grzechu, krzywdy, niesprawiedliwości, nie wybuchali zajadłością, jadem nienawiści, ale pracowali nad uleczeniem rany zadanej społeczeństwu i Kościołowi. Jesteśmy w Kościele jednym ciałem. Rana zadana przez grzech Kościołowi, winno nas wzywać do pokuty, do większej modlitwy, do większego zaufania wobec Jezusa. A nade wszystko do wołania: "zachowaj mnie od wszelkiego złego".



[DAWID]