ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

26 lutego 2002, wtorek (Mt 23,1-12)

Katedra Mojżesza.

Dzisiejsze mocne, twarde słowa ewangelii zdają się być kierowane wprost pod adresem księży. Uczeni w Piśmie i faryzeusze byli w swoim czasie pewna elitą przewodząca narodowi w szukaniu Boga i zbawienia. teraz są inne czasy, inna religia, ale elita pozostała i dalej największym oskarżeniem mogą być słowa: "Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. (Mt 23,3-4)

Słowa te, jak cały fragment, są jednak adresowane do nas wszystkich. Nie można powiedzieć, to nie o mnie, to nie dla mnie. Nie jesteś może biskupem, księdzem, katechetą, ale bardzo często jesteś kimś starszym dla kogoś. Masz dzieci, jesteś nauczycielem, wychowawcą w klasie. Każdy dla każdego jest swego rodzaju znakiem i przewodnikiem. Nawet dziesięcioletnia dziewczynka dla swego pięcioletniego braciszka.

To wszystko zaś zmienia optykę patrzenia na dzisiejszą ewangelię - każdy z nas powinien przejąć się świętą trwogą, by nie usłyszeć kiedyś takich słów o sobie, by nie być specjalistą od uczciwego, prawego i świętego życia, ale tylko w teorii.



[DAWID]