ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

28 lutego 2002, czwartek (Łk 16,19-31)

Choroba serca.

Bogacz miał ciężką wadę wzroku - był dalekowidzem i to skrajnym. Nie widział Łazarza okrytego wrzodami, który leżał pod jego nosem u bramy pałacu. Zobaczył go dopiero z dalszej perspektywy, gdy Łazarz spoczywał na łonie Abrahama a on sam cierpiał w piekle. Zadziwiająca wada wzroku.

Tak naprawdę jednak to upośledzony wzrok był tylko zewnętrznym przejawem innej choroby. Bogacz miał chore serce, niezdolne do wzruszeń, niewrażliwe, kamienne. Cierpiał też na chroniczny brak fantazji, to do czego był jedynie zdolny to zakładanie pięknych strojów i używanie przyjemności: "Ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił." (Łk 16,19b) Można tak przez dzień, no dwa, trzy, ale jeśli ma to wyrazić styl i cel całego życia? To co wtedy? Nuda, pustka, nic, absolutnie nic - przegrane życie. Przegrane już tu na ziemi, choć dostrzec to można dopiero z perspektywy śmierci.

Mamy jedno życie - zaczyna się na ziemi, ale trwa w wieczności. Można je zmarnować, przebimbać, przepuścić między palcami. Strzeżmy się tego, uważajmy na nasze serce i oczy.



[DAWID]