ks. Zbigniew Paweł Maciejewski
31 maja 2002, piątek (Łk 1,39-56)
Nawiedzenie równa się poruszenie. "Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę." (Łk 1,41) Pamiętajmy, że istotą tego nawiedzenia jest nie samo przyjście Maryi, ale fakt, że Maryja przyniosła ze sobą, obecnego w jej łonie Jezusa. Dlatego Elżbieta nie mówi: "A skądże mi to, że Maryja przychodzi do mnie?" ale "A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?" (Łk 1,43)
Z prawdziwego nawiedzenia człowiek wychodzi inny - odmieniony, dotknięty łaską Bożą, z innym widzeniem siebie, z innym widzeniem świata, z nową nadzieją w sercu. Taka przemiana jest przedmiotem ludzkich tęsknot. Może stać się czymś więcej niż marzeniem, gdy przyjmiemy przychodzącego do nas Boga.