ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

6 października 2002, niedziela (Łk 10,17-24)

Wolność człowieka.

Czasami w swej gorliwości i miłości pragniemy kogoś nawrócić na siłę. Często jest to przypadłość matek, które bolejąc na pokręconymi ścieżkami swoich dzieci pragną je prostować gwałtem.

Nie tędy droga - nie można nikogo nawrócić na siłę - nawet Panu Bogu się to nie udaje. Popatrzmy - żyzny pagórek, tyle troski i starania, okopywania i oczyszczania... i nic. Zamiast słodkich winogron cierpkie jagody.

Jest w tym ból - to normalne i naturalne. Oczekuje się sprawiedliwości a widzi się rozlew krwi, oczekuje się prawowierności a oto krzyk grozy. To boli.

Takie są jednak konsekwencje ludzkiej wolności - ryzyko z tym związane. Tylko wolny człowiek może kochać. Ale tylko "może". Człowiek może bowiem wybrać także coś zupełnie innego.

A wtedy Bóg odchodzi. Nie dlatego, że się obraża, ale by pokazać człowiekowi co stracił. Bywa, że człowiek rozumie swój błąd i wyciąga ręce ku Bogu. Może tak być, ale nie musi, bo człowiek pozostaje cały czas wolny. Wolność to wielki dar - nie warto go marnować.



[DAWID]