ks. Zbigniew Paweł Maciejewski
19 października 2002, sobota (Łk 12,8-12)
Bywają momenty, gdy nasza prawa ręka staje się niesłychanie ciężka - waży całe tony. Bywają chwile, gdy język staje kołkiem, nie mamy sił ust otworzyć, słowa wyrzec.
Są to chwile zupełnie prozaiczne - przechodzimy obok przydrożnego krzyża i wypadałoby czapkę unieść, zaczynamy posiłek w publicznym miejscu, albo rusza pociąg czy autobus i wypadałoby uczynić znak krzyża. Albo ktoś pluje na Kościół i wypadałoby powiedzieć, że mamy inne zdanie.
Wypadałoby... a jednak tego nie robimy.
Czy można kochać Boga i wstydzić się tego?