ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

7 sierpnia 2002, środa (Mt 15,21-28)

Nie odezwał się ani słowem.

Tak naprawdę to chyba nie ma ateistów. Zwłaszcza gdy dopada jakieś nieszczęście, gdy śmierć zagląda w oczy, gdy choruje dziecko. Żarliwie się wtedy krzyczy: ulituj się Panie, Jezu pomóż. Tak wołała kobieta kananejska i tak wołają ludzie przez wszystkie wieki i na każdym miejscu.

Co jednak dzieje się w momencie, gdy Jezus nie odpowiada? Ewangelia mówi, że Jezus "nie odezwał się ani słowem". (Mt 15,23a) Jedni wątpią, drudzy tracą wiarę, inni jeszcze wygrażają niebu i obrażają się na Pana Boga i cały świat. Kobieta kananejska natomiast nie ustała w swoich błaganiach.

Wielka wiara, szczera, wytrwała modlitwa nie jest gwarancją otrzymania tego co się chce. Wiara nie jest magią a Jezus nie jest dżinnem z butelki. Dzisiejsza Ewangelia daje nam jednak poznać, że taka postawa podoba się Bogu, znajduje uznaje w Bożych oczach, jest właściwą drogą naszego życia.



[DAWID]