ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

26 sierpnia 2002, poniedziałek (J 2,1-11)

Bóg i flaszka wina.

Czasami wydawać się może, że Bóg w swoich najdoskonalszych przymiotach zdolny jest tylko do zajmowania się sprawami, które w jakiejś części do tej doskonałości dążą. Sądzimy więc, że Bóg nam pomaga, gdy dążymy do wzniosłych celów, gdy się modlimy, gdy pomagamy bliźnim.

W przypadku spraw przyziemnych wzywanie Boga uznane może zostać za niskie i niestosowne. Wezwanie pomocy Boga, by nie przypalić mleka mogłoby zostać odebrane jako wzywanie Boga nadaremno. Dzisiejsza Ewangelia rozwiewa te wątpliwości - mamy dowód, że Bóg może zainteresować się także brakiem wina na imprezie.

Płynie z tego bardzo ważny dla nas wniosek - nie wydzielajmy Bogu cząstki naszego życia, ale wprowadzajmy go we wszystko. W sprawy wzniosłe i przyziemne, wielkie i małe, pobożne i codzienne. Wprowadzajmy Go w całe życie - w takie jakie ono naprawdę jest.



[DAWID]