ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

21 stycznia 2002, poniedziałek (Mk 2, 18-22)

Czym jest fałszywa i prawdziwa religia?

W pytaniu skierowanym do Jezusa: "Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą?" (Mk 2,18b) zawarta jest pretensja i oskarżenie. Kryją się tam takie myśli: "Jak to może być, że ty, będąc nauczycielem i wychowując swoich uczniów, nie dbasz o ich religijność? Uczniowie Jana poszczą, uczniowie faryzeuszów poszczą, a ty Jezu? A twoi uczniowie? Jakże brak ci Jezu religijności."

Ci, którzy oskarżali Jezusa wyobrażali sobie zapewne religijnego człowieka jako smutnego, zagniewanego na świat ascetę, który z ogromnym wysiłkiem i samozaparciem zbawia samego siebie i wyrywa się ze szponów grzesznego świata. Nic bardziej błędnego.

Tekst dzisiejszej ewangelii nie jest wykładem teologii postu i nie jest tylko zapisem kolejnego sporu jaki staczał Jezus z faryzeuszami. W tym tekście Jezus objawia nam kim jest on sam, czy raczej kim chce być i czym ma być prawdziwa religijność.

Zacznijmy od tej drugiej kwestii - od tego, czym ma być prawdziwa religijność. W łacińskim słowie "religio" ukryte są więzy. Tymi więzami człowiek może zniewolić samego siebie, spętać się, zamotać, zagubić. Może też stworzyć więź z Bogiem, więź która jest ocaleniem, oparciem, ratunkiem dla tonącego. Ten pierwszy rodzaj więzi to fałszywa religijność. Więź z Bogiem to religijność prawdziwa.

Z fałszywą religijnością, zniewoleniem człowieka będziemy mieli do czynienia wtedy, gdy człowiek narzucać będzie na siebie różne religijne praktyki - posty, modlitwy, dobre uczynki licząc na to, że kupi sobie tym zbawienie, że przekupi Pana Boga i zasłuży sobie na Boże zbawienie. Jest to błąd, bo cena naszego zbawienia jest większa niż cokolwiek człowiek może zapracować. Biblia, nasz największy autorytet, mówi: "Z waszego, (...) złego postępowania zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa." (1P 1,18b-19a.) To nie my płacimy za nasze zbawienie, płaci za nie Jezus. My tyle nie mamy i nigdy mieć nie będziemy.

Z prawdziwą religijnością mamy do czynienia wtedy, gdy uświadamiamy sobie naszą grzeszność, że jesteśmy zgubieni, pogrążeni i wyciągamy do Jezusa rękę. I On tę rękę chwyta i wyciąga nas z naszej zagłady. Te splecione ręce - ręce człowieka i Boga - to jest prawdziwa religijność.

Wyjaśnia nam to tym samym, kim chce być dla nas Jezus? Chce być naszym Oblubieńcem. Tym który kocha i tym który na miłość czeka. Tym, który z troską pochyla się nad nami. U Proroka Ozeasza znajdują się takie niesamowite słowa objawiające miłość Boga do człowieka: "Przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go." (Oz 11,3-4)

Ewangelia niesie nam naprawdę dobrą nowinę - Bóg przytula nas do swego policzka. Czy słyszysz to? - Bóg przytula nas do swego policzka - weź te słowa ze sobą na dzisiejszy dzień.



[DAWID]