ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

15 września 2002, niedziela (Łk 6,39-42)

Cztery tysiące punktów.

Świątobliwy człowiek z trudnością wejdzie do Królestwa Niebieskiego. To nie tekst Biblii, ale takie wnioski należy wysunąć z Jej lektury. Posłuchajmy dowcipu:

"Przychodzi baba do nieba. Zatrzymuje ją św. Piotr.
- Przepraszam, a pani dokąd?
- Do nieba - pada wyraźna odpowiedź.
- Zaraz, zaraz, to nie takie proste. Wcześniej trzeba przejść mały teścik.
- No dobrze - już mniej pewnie.
- By wejść do nieba trzeba uzbierać cztery tysiące punktów. Proszę opowiedzieć coś o swoim życiu.
- Często odmawiałam Różaniec - po chwili zadumy odpowiada rzeczona.
- No dobrze, pół punktu ...
- Ile?????????
- Pół punktu, dobrze pani słyszy!
- Słuchałam Radia Maryja i Katolickiego Radia PLUS.
- Pół punktu.
- Chodziłam (...) na Msze ...
- Jeden punkt.
Po godzinnej walce wycieńczona baba zgromadziła dwadzieścia pięć punktów.
- No cóż, przykro mi, nie zmieściła się pani w limicie - oznajmia św. Piotr.
- Jezu, ratuj!!! - woła zdesperowana kobieta.
- Brawo, cztery tysiące punktów. Tedy proszę ..."

Myślimy, że mamy skarby a jesteśmy bankrutami, toniemy w długach. Tylko ten, kto ma tego świadomość poprosi: Jezu zbaw mnie - daj mi cztery tysiące punktów.



[DAWID]