ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

19 września 2002, czwartek (Łk 7,36-50)

Nieziemskie szczęście.

Dzisiejszy fragment Ewangelii jest dowodem na boskość Jezusa Chrystusa. Dowodem którego nie ma w żadnym podręczniku apologetyki.

Przychodzi piękna kobieta - takie mam wrażenie, choć Ewangelia o tym milczy - oblewa stopy Jezusa łzami, wyciera je włosami i... no właśnie. Wielu mężczyzn odebrałoby to jako wyrafinowaną pieszczotę, wielu zlękłoby się swoich reakcji, wielu przeżyłoby to może bez szwanku, ale dużą porcję wysiłku musieliby zainwestować w swoje zwycięstwo.

Jezus jest spokojny i opanowany. Jest mężczyzną, który spotyka się z kobietą - ale jest to spotkanie niezwykłe. Nie ma w nim lęku i poniżenia. Nie ma traktowania drugiej strony jako przedmiotu i środka zaspokajania swoich potrzeb. Jest oczyszczenie i wywyższenie. Jest radość i przemiana życia. Kobieta odeszła inna - lepsza. Zaprawdę nieziemskie spotkanie.

Gdy w naszych miłościach będzie Bóg to i my, i nasi bliscy, znajdziemy się w niebie, zaznamy nieziemskiego szczęścia.



[DAWID]