Kazania oparte na Dwunastu Krokach Anonimowych Alkoholików

Kazanie I - Kroki 1-4
Kazanie II - Kroki 5-7
Kazanie III - Kroki 8-10

Kazanie I - Kroki 1-4

[do początku]

1. W czasie pracy na mojej pierwszej parafii, w czasie dyżuru w kancelarii parafialnej, przyszła do mnie kobieta. Na pierwszy rzut oka mogła mieć około 35 lat, miała dość duże i grube okulary, mówiła bardzo szybko i cała była pełna energii.

2. Przyszła z problemem, który nie był oryginalny, dotykał wielu ludzi i wiele rodzin. Jej mąż był alkoholikiem. Zamiast jednak płaczu i lamentu, jak często się zdarza w takich sytuacjach, spotkałem się z bardzo trzeźwym myśleniem, jasną wizja celu i chęcią działania. Kobieta ta prosiła o pomoc w stworzeniu w mieście, gdzie pracowałem, grupy Anonimowych Alkoholików. Nie czas i miejsce mówić jak do tego doszło - faktem jest, że grupa taka powstała i ma się do dzisiaj całkiem nieźle.

3. W tym czasie zetknąłem się z literaturą AA, więc oczywiście także z Dwunastoma Krokami AA - podstawowym tekstem Anonimowych Alkoholików - swoistym dekalogiem. To, co mnie uderzyło przy ich lekturze to niesamowita zbieżność z zasadami ewangelizacji i formacji chrześcijańskiej. Już wtedy wydawało mi się, że wystarczy w miejsce alkoholu wstawić taki czy inny problem człowieka - ludzki grzech - a Kroki te staną się uniwersalnym programem dla wszystkich ludzi.

4. Po kilku latach, już w innej sytuacji, zacząłem się dowiadywać, że Kroki te są bazą grup, które świadczą sobie pomoc także w innych problemach. Istnieją obecnie grupy Anonimowych Narkomanów, Dorosłe Dzieci Alkoholików, Dorosłe Dzieci Kazirodztwa, grupy, których problemem jest obżarstwo, także grupy dla których problemem jest nieopanowana seksualność. Wszystkie one opierają swoje spotkania o kanon Dwunastu Kroków, tworząc wspólną, wielką rodzinę ludzi, którzy chcą sobie pomagać.

5. Kolejnym światłem jest dla mnie szkolenie dla księży prowadzone w Centrum Pomocy Psychologiczno-Pastoralnej. Podstawą pracy dla księży w kierunku przerobienia swoich własnych problemów oraz przygotowywania się, by służyć pomocą innym jest znowu Dwanaście Kroków.

6. Było to ostatecznym impulsem, by tegoroczne rekolekcje oprzeć właśnie na Dwunastu Krokach. By stało się to jeszcze bardziej oczywiste chciałbym je teraz odczytać. Zrobię to jednak z małymi zmianami. Tam, gdzie w oryginale jest alkohol, będę wstawiał grzech lub problem. Tam gdzie jest mowa o Sile Wyższej, jakkolwiek ją pojmujemy, będę wstawiał po prostu Bóg.

7. Posłuchajmy:
1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec naszego grzechu i problemu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.
2. Uwierzyliśmy, że Bóg może przywrócić nam zdrowie.
3. Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga.
4. Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.
5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
6. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru.
7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.
8. Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.
9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
10. Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.
11. Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas, oraz o siłę do jej spełnienia.
12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym grzesznikom i ludziom z problemami, i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

8. Czy nie jest to program uniwersalny? Czy nie jest to program dla każdego z nas? Przyjrzyjmy się zatem tym Krokom a raczej przyjrzyjmy się naszemu życiu w perspektywie tych drogowskazów.

9. Zacznijmy od Kroku pierwszego: "1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec naszego grzechu i problemu, że przestaliśmy kierować własnym życiem." Stosunkowo łatwo przyznać się nam, że mamy problemy. Nawet bardzo chętnie narzekamy i sarkamy na rzeczywistość, która potrafi dla człowieka być przygniatająca. Gorzej jest może z grzechem, bo to wymaga uznania swojej winy. Łatwo jest powiedzieć mam problem z małżonkiem, dziećmi, brakiem pieniędzy, ludzkim chamstwem, ze światem po prostu - takim jakim jest, ale trudno nam przyznać, że mamy problemy ze sobą. Trudno nam odczepić się od innych i skoncentrować na sobie. Cóż - zawsze łatwiej bić się w cudzą pierś.

10. Przy pewnej jednak dozie autokrytycyzmu i umiejętności obiektywnego spojrzenia na swoje życie wielu ludzi potrafi powiedzieć: "moja wina - mój problem to ja". Myślę, że w tym gronie na pytanie, czy ktoś ma jakieś problemy, czy ktoś z nas czuje się grzesznikiem - wszyscy pewnie by podnieśli rękę.

11. Uznanie jednak, że jest się samemu dla siebie problemem nie jest istotą pierwszego Kroku. Istotą jest coś innego. Krok mówi o tym, że wobec tego problemu jesteśmy bezsilni. Uznanie, że ja mam problem, że ja mam grzech to fraszka w porównaniu z tym, że muszę wyznać to, że ja NIC nie mogę z tym zrobić, że to mnie przerasta, że ja się z tym nie mogę zmierzyć. Powiem kolokwialnie: "leżę i kwiczę".

12. Człowiekowi jest bardzo trudno uznać swoją słabość. Najczęściej mamy do czynienia z takim myśleniem: "Mam problem - to prawda, ale to minie. Wezmę się w garść, zmobilizuje, będę pracował nad sobą, postaram się bardziej, wytężę więcej sił, pojadę na rekolekcje - nawrócę się, od jutra, od Adwentu, od Nowego Roku." Z tego oczywiście nic nie wychodzi. Nie zmienia to jednak ludzkiego myślenia. Mówimy: "teraz nie wyszło, ale kiedyś przecież wyjdzie, uda się, powiedzie".

13. Jestem ciekaw czy zastawialiście się nad pewnym paradoksalnym tekstem z Listu do Koryntian: "Kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny"? (2Kor 12,10b) To nie jest żaden poetycki zwrot - to konkret. W greckim oryginale jest to chyba lepiej wyrażone: "kiedy jestem bez siły - wtedy jestem mocny". To nie sprzeczność - tylko ten może poprosić Boga o pomoc, kto naprawdę uzna, że nic nie może. Chciałbym, żebyśmy dobrze zrozumieli co znaczy słowo nic. Nic znaczy NIC! JEDYNA nasza siła to Bóg.

14. Zanim jednak przejdziemy do kroku drugiego warto w ten rekolekcyjny wieczór zadać sobie pytanie - co jest Twoim problem, co jest twoim grzechem, z czym sobie nie radzisz? Gdy odpowiesz sobie na to pytanie zadaj sobie drugie, które są sercem Pierwszego Kroku: "Czy uznałeś swoją bezsilność wobec tej sytuacji?"

15. Jeśli się to uda zapraszam do Kroku drugiego: "2. Uwierzyliśmy, że Bóg może przywrócić nam zdrowie." Drugi krok pokazuje gdzie jest źródło naszego wyzwolenia. Nie własne siły, starania, wysiłki, inteligencja, wiedza, ale Bóg. Tylko On ma moc wyprowadzić nas z naszych upadków. Krok drugi to pytanie o naszą wiarę. Nie chodzi tu o wiarę w przeciwstawieniu do jakiejś formy ateizmu, ale pytanie jaka jest twoja wiara, albo lepiej - jaki jest ten Bóg w którego wierzę. Może się tu okazać, że ten Bóg to żaden Bóg tylko jakiś bożek, ktoś mały, słaby. Może się tez pokazać inny obraz Boga - Bóg daleki, nieprzystępny - nie do wiary, by starał się nam pomóc. Albo jeszcze inny obraz - Bóg, który mówi dałem ci przykazania, powiedziałem ci jak żyć, to teraz się staraj. A jak się nie starasz, to znaczy, że nie jesteś nic wart.

16. Krok drugi to pytanie o nasz obraz Boga. Czy ten Bóg w którego wierzę może mi pomóc. Pracując nad tym pytaniem można dość do wniosku z jednej strony strasznego, ale potrzebnego i wyzwalającego, że Bóg w którego wierzyliśmy nie jest żadnym Bogiem, ale jakimś demonem, który zamiast nas budować wewnętrznie nas niszczy. To straszne, bo wali się wiara, ale potrzebne, bo taka wiara nic nie jest warta. I czasem trzeba coś obalić w gruzy, by na gruzach budować wiarę w Boga prawdziwego. A Bóg prawdziwy to Bóg objawiony przez Biblię, Bóg, który jest Miłością. Bóg, którego największy przymiot to miłosierdzie, Bóg, który jest mocny - mocniejszy i większy od największego nawet grzesznika, zdolny rozwiązać każdy problem.

17. Krok Drugi każe nam na tych rekolekcjach postawić pytanie - jaki jest mój konkretnie obraz Boga. Każe nam też prosić Boga, by nasza wiara opierała się na Bożym Objawieniu zawartym w Biblii. Dobrze jest wierzyć w Bogu, ale musi to być Bóg prawdziwy.

18. Przejdźmy do kroku trzeciego: "Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga." Co krok to problem. Bo jak powierzyć swoje życie Bogu skoro od najmłodszych dziecinnych lat naszym pragnieniem jest robić wszystko samemu: "ja sam", "ja sama". A jeśli wchodzimy w jakieś relacje międzyosobowe to jakże dużo jest tam chęci dominowania, władzy. A tu nagle trzeba się komuś powierzyć? Uznać kogoś za mądrzejszego silniejszego?

19. Bardzo wielu ludzi krzyknie w duchu: "Nigdy". Nie wiem jaki to procent, ale na pewno wielu. Będą się modlić, będą chodzić do kościoła, śpiewać kolędy, przyjmować księdza po kolędzie, ale będą to ludzie nie-wie-rzą-cy. Wiara nie jest abstrakcyjną myślą, że "jest sobie Bóg", ale wiara to przechodzenie przez życie i trzymanie Boga za rękę.

20. Krok trzeci to także pytanie o obraz samego siebie. Możemy wierzyć w kochającego, świętego i mocnego Boga, ale jednocześnie nie wierzyć w siebie. Nie wierzyć w to, że jest się wartym miłości, że można przyjść do Boga z pustymi rękami i on nie odrzuci. Wielu ludzi ma bardzo małe poczucie swojej wartości. Myślą o sobie bardzo źle i traktują siebie bardzo źle. To niedobrze. Niech dotrze do nas myśl, że sam Bóg nas stworzył a nie producent jakiś bubli i byliśmy warci, by zapłacono za nas drogocenna Krwią Chrystusa. Nie jesteśmy byle kim - jesteśmy Dziećmi Boga, jesteśmy arystokracją świata.

21. Krok trzeci w czasie naszych rekolekcji każe nam zapytać siebie jaki jest w nas obraz nas samych - za kogo my siebie uważamy. Proponuję byśmy w domu znaleźli chwile czasu, by spojrzeć w lustro, przypatrzeć się swojemu odbiciu i powiedzieć: "dziękuję Panie, żeś mnie tak cudownie stworzył." (por. Ps 139,14)

22. Krok czwarty to trzeźwe i obiektywne przypatrzenie się sobie: "4. Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny." Zatem Krok czwarty to prawda. Prawda o naszym życiu i naszym problemie. To ponazywanie wszystkich naszych grzechów, to zobaczenie ich korzeni.

23. I znowu wielu ludzi boi się zagłębić w siebie. Z jednej strony to nie dziwne - to co zobaczymy w środku może nas przerazić. Jezusowe określenie - groby pobielane może odnosić się także do nas. Z drugiej jednak strony tłuczenie termometru nie likwiduje choroby, zamknięcie oczu nie zabija potwora, który stoi przed nami. Trzeba hartu ducha, by zmierzyć się ze sobą, ale jest to niezbędne, jest to konieczne. Nikt nikomu nie obiecywał, że praca nad sobą, że chrześcijańska formacja ma być łatwa. To pot krew i łzy.

24. Czwarty krok w czasie naszych rekolekcji każe nam zapytać siebie - czy chcemy poznać prawdę o sobie?

25. Powtórzmy na zakończenie te cztery kroki, które stanowiły punkt wyjścia w refleksji: 1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec naszego grzechu i problemu, że przestaliśmy kierować własnym życiem. 2. Uwierzyliśmy, że Bóg może przywrócić nam zdrowie. 3. Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga. 4. Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.

26. Powtórzmy także pytania z którymi powinniśmy wyjść z tego spotkania, by stały się punktem wyjścia osobistych rozważań. Jaki jest twój problem i grzech? Czy uznajesz wobec tych spraw swoją bezsilność? Jaki jest obraz Boga? Czy jest to Bóg Biblii czy demon? Jaki jest twój obraz samego siebie? Czy uznajesz siebie za godnego miłości? Czy uznajesz prawdę, że jesteś umiłowanym dzieckiem Boga?

Kazanie II - Kroki 5-7

[do początku]

1. Nasze rekolekcyjne spotkania poświęcone są Dwunastu Krokom. Jest to krótki, zajmujący pół kartki, zbiór zasad, na których Anonimowi Alkoholicy opierają swoje wysiłki osiągania trzeźwości. Kroki te stały się podstawą działania rozmaitych grup samopomocowych. Wreszcie Kroki te mogą stać się pomocą dla tzw. "normalnych" ludzi - dla nas.

2. Przy słowie "normalny" konieczny jest cudzysłów, bo tak naprawdę gdzie szukać tej normalności? Któż z nas wolny jest całkowicie od problemów, niedoskonałości swoich i cudzych, wreszcie grzechu, który jest powszechnym doświadczeniem ludzkości. Każdemu z nas potrzebna jest pomoc, każdemu z nas, by nie szamotał się bezradnie w życiu, potrzebny jest program. Takim programem jest Dwanaście Kroków.

3. Wczorajszy wieczór poświęciliśmy pierwszym czterem krokom. Oto one: 1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec naszego grzechu i problemu, że przestaliśmy kierować własnym życiem. 2. Uwierzyliśmy, że Bóg może przywrócić nam zdrowie. 3. Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga. 4. Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.

4. Kroki te stawiały nam ważne pytania o naszą zdolność przyznawania się do naszych słabości, o jakość naszej wiary, o obraz Boga i samego siebie. Powinniśmy żyć w prawdzie a Kroki właśnie do prawdy nas prowadzą.

5. Nie możemy jednak zatrzymywać się w pół drogi. Trzeba nam z mozołem - nie jest to proste - stawiać kolejne kroki. Oto one: "5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów. 6. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru. 7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki."

6. Zajmijmy się Krokiem piątym: Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów. Pozornie przypomina to Krok czwarty mówiący o obrachunku moralnym. Różnica jest jednak spora. Jak w Kroku czwartym chodzi o położenie siebie na wadze - uznania swojego zepsucia, tak w Kroku piątym chodzi o odszukanie przyczyn. Krok czwarty pyta "jak jest"; Krok piąty pyta "DLACZEGO tak jest? Skąd się to bierze, jakie są mechanizmy - korzenie problemów które nas dotykają?"

7. Zewnętrzny problem - ludzki grzech - może być końcowym ogniwem długiego łańcucha przyczyn i skutków. Zdarza się, że trzeźwiejący alkoholik po kilku latach mityngów odkrywa, że jego problemem jest tak naprawdę erotomania. Potem odkrywa, że jej przyczyny wypływają z nieprzepracowanych problemów domu jego dzieciństwa (bardzo często alkoholizmu rodziców) - czasami z molestowania seksualnego. Wreszcie odkrywa, jak ktoś mądrze powiedział, że jest Dorosłym Dzieckiem Braku Miłości.

8. Bo wszyscy jesteśmy Dorosłymi Dziećmi Braku Miłości. Nasz grzech bierze się stąd, że nie kochamy, że kochano nas w zły sposób, albo wcale, że nikt nie nauczył nas kochać właściwie.

9. Rozumienie procesów, które w nas zachodzą, ma fundamentalne znaczenie dla wychodzenia z różnych nałogów. Pomaga też w prostowaniu naszego życia - radzenia sobie z rożnymi problemami.

10. Chodzi przede wszystkim o unikanie sytuacji, które przewracają pierwszą kostke domino. Dla alkoholika będzie to pierwszy kieliszek. Dla erotomana dopuszczenie jakiejś myśli czy zewnętrznego bodźca. Mówię teraz o nałogach, ale każdy problem i grzech ma swój punkt startu. Od czegoś przecież rozpoczyna się małżeńska kłótnia, utrata kontaktu z dziećmi, kompulsywne zakupy, godziny spędzone bezmyślnie przed telewizorem czy komputerem, zaniedbane zdrowie i wszystko inne co jest naszą troską, problemem, niekiedy grzechem.

11. Ten Krok w czasie naszych rekolekcji zadaje nam trudne pytanie: Jaki jest mechanizm twojego problemu, przez co ten problem zostaje uruchomiony? Co za tym idzie - jak go omijać? To trudne, ale niesłychanie ważne zadanie w naszej formacji.

12. Kolejny Krok może wydać się dziwny. Brzmi on: "Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru." Czy to nie oczywiste, że człowiek, który ma jakiś problem, chciałby usunąć go ze swojego życia? Otóż nie jest to oczywiste. Z jednej strony męczymy się i cierpimy bardzo z powodu naszych problemów i grzechów, ale rozstać się z nimi? To trudne.

13. Znane są przypadki, gdy żona alkoholika - bardzo cierpiąca z powodu jego picia - po uzyskaniu przez męża trzeźwości - nie może z tym wytrzymać. Prowokuje go do zapicia a nawet wprost podsuwa alkohol.

14. Dzieje się tak dlatego, że życiowe doświadczenie, wyżłobiło w nas pewne koleiny zachowań. Cierpimy w nich bardzo, ale czujemy się bezpiecznie - w tym sensie, że wiemy po kolei jakie nieszczęścia nas zaskoczą. Gdy wchodzimy w życie bez nieszczęść może się to okazać ponad siły.

15. W pewnym sensie życie kobiety żyjącej w jakimś patologicznym związku jest uporządkowane. Może to być cykl - nie ma męża w domu - przychodzi i jest awantura - następnie bicie - dalej trzeźwienie i przepraszanie. Jest to straszne i destrukcyjne, ale kobieta może nie mieć sił, by zburzyć ten "porządek" i dalej tkwi, bez żadnych prób zmian sytuacji, w takim związku.

16. Chciałbym się odnieść też do własnego doświadczenia. Jechałem kiedyś na rekolekcje ignacjańskie z gorącym postanowieniem, że się nawrócę. W czasie rekolekcji dokonałem odkrycia - ja nie chcę się nawrócić - ja chciałem tylko mniej cierpieć. Porzucić swoje grzechy - rozstać się z nimi na zawsze - to było ponad moje siły.

17. Wielu narkomanów zgłasza się po pomoc, ale nie chcą oni uzdrowienia - chcą jedynie odtrucia, by przywrócić intensywność doznań swojego nałogu.

18. Kojarzy mi się to wszystko z warunkami odpustu zupełnego. Wydawać by się mogło, że to takie proste - wyspowiadać się, przyjąć Komunię, pomodlić się w intencjach Ojca Świętego. Jest jednak mały punkcik - często niestety pomijany, który jest istotą odpustu - wolność od najdrobniejszego nawet przywiązania do grzechu - nawet lekkiego.

19. To nie jest łatwe. Nie zdradzać żony? - zgoda! Ale nigdy już w życiu nie dać sobie okazji, by tak dyskretnie (choć rzeczowo) spojrzeć na nogi, biodra i piersi obcej kobiety? Uznawać prawo człowieka do dobrego imienia? - oczywiście! Ale nigdy już nie nadstawić ucha, gdy ktoś o naszym bliźnim mówi dużo i źle?

20. W tym przykładach nie chodzi mi o to, czy zdarzy się nam pożądliwie spojrzeć na człowieka czy poplotkować o nim (bo pewnie się zdarzy), ale czy mamy w sobie wewnętrzne nastawienie, by rozstać się z tym przywiązaniem?

21. Odpowiedzmy sobie szczerze, czy często nie jest z nami tak, że wyspowiadaliśmy się, żałowaliśmy bardzo, postanowiliśmy poprawę. Tylko że... ślinka nam cieknie. Tak nam trochę tego wszystkiego szkoda. Chcemy, by Bóg uwolnił nas od wad charakteru - ale niekoniecznie wszystkich i niekoniecznie do końca.

22. Z tobą źle a bez ciebie jeszcze gorzej - takie słowa padły kiedyś w pewnym związku kobiety i mężczyzny. Z jednej strony świadomość grzechu, cierpienia, destrukcji a z drugiej, że nie można tego przeciąć, że jest się do grzechu przywiązanym. Augustyn, późniejszy biskup i święty, który miał związek z kobietą modlił się: "nawróć mnie - ale jeszcze nie dzisiaj".

23. Krok szósty pyta każdego z nas - czy naprawdę chcesz pozbyć się swoich grzechów i problemów - raz na zawsze? Wziąć rozwód z grzechem? Dla bardzo wielu ludzi jest to sztuka nie do udźwignięcia. I tu rodzi się praktyczny sposób anonimowych alkoholików. Dla alkoholika myśl o rozstaniu na całe życie z tym strasznym i kochanym alkoholem jest nie do udźwignięcia. To co jest do udźwignięcia to trzeźwość na 24 godziny. Nie myślę o tym co za tydzień, miesiąc, rok, ale żyję chwilą obecną - dziś będę trzeźwy.

24. Krok siódmy to: "Zwróciliśmy się do Niego [Boga] w pokorze, aby usunął nasze braki." Tu chodzi o coś innego niż w kroku trzecim. Tam powierzaliśmy się Bogu. W jakim stanie byliśmy? Najlepiej by to obrazuje syn marnotrawny. Powierzył się Ojcu taki jaki był - bosy, złachmaniony, brudny (głód, chłód, smród, nędza i ubóstwo) - to jest Krok trzeci. Ojciec zaś dał mu najpiękniejszą szatę (wcześniej pewnie zaprowadził do łazienki), sandały na nogi, pierścień na rękę - to jest krok siódmy.

25. Czasami mówimy o pracy nad sobą. Można zostać, przy tym terminie, ale tak naprawdę to Duch Święty nad nami pracuje. Tak trzeba to wyrażenie rozumieć. Jeśli będzie inaczej, jeśli w tym momencie na powrót uwierzymy, że coś możemy, że jesteśmy silni to znowu odstawimy Boga na boczny tor a sami wrócimy do początków. No może do połowy Kroku pierwszego - będziemy mieć problem i SAMI z tym problemem będziemy się szarpać.

26. Usuwanie braków to życie w pełni Ducha Świętego. Prosimy Boga, by był z nami zawsze, kierował nami, chronił nas. To zaproszenie Boga do prozy naszego życia. To wzięcie Boga na zakupy - trzymanie go w portfelu, to pytanie o nasze decyzje, to zaproszenie do wszystkich spraw, konfliktów, to branie Boga także do łóżka.

27. Życie w Duchu to dziesiątki zwycięstw w ciągu dnia i dziesiątki porażek, gdy dopuszczamy do głosu starego człowieka. Po upadku jednak nie pozostajemy na ziemi - Bóg nas podnosi i idziemy dalej.

28. Oczyszczenie to bardzo trudny proces - to pole pełne perzu. Ciągniemy małą roślinkę i nie możemy uwierzyć, że jej korzeń ciągnie się i ciągnie - jakby bez końca. Wydaje się, że pole zostało oczyszczone a tu pojawia się ciągle coś nowego. Oczyszczenie to ciągłe zmaganie się z sobą - ilekroć kupuje bułkę i twarożek farmerski - tylekroć pojawia się myśl: "dwadzieścia deko krówek, dwadzieścia deko krówek, przecież to tylko dwadzieścia deko". Wiele razy wygrywam, wiele razy przegrywam.

29. Gdy idę do spowiedzi - mam stałego spowiednika - mógłbym nie wyznawać grzechów, tylko mówić krótko: "to samo". Mimo to wiem, że nie mogę się poddawać, że nie mogę rezygnować, poddawać się beznadziei. Za każdym upadkiem uczę się tego samego - nie ustanę na własnych nogach, jeśli Ty mnie nie podtrzymasz, Boże.

30. Proces oczyszczenia wymaga zatem od nas wielkiej pokory i cierpliwości. Jasno też trzeba powiedzieć, że nigdy się nie skończy. Ten który mówi, ze praca nad sobą może mieć koniec przypomina człowieka, który twierdzi, że ogródek przy domu można wypielić jednego dnia - raz na zawsze.

31. Krok ten każe zadać nam pytanie - czy zdolny chcesz podjąć trud pracy nad sobą? I czy w tym celu gotowy jesteś poddać się woli Bożej i Bożemu prowadzeniu?

32. Powtórzmy trzy kroki, które stały się kanwą naszych rozważań. "Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki."

33. Powtórzmy także pytania, które przed nami stawia dzisiejszy dzień. Czy rozumiesz swój problem? Czy rozumiesz co się z tobą dzieje? Czy odkrywasz w sobie i usuwasz przywiązanie i tęsknotę za grzechem? Czy masz w sobie zgodę, by Bóg popracował nad tobą i ukształtował według swojej woli?

Kazanie III - Kroki 8-12

[do początku]

1. Dwanaście zdań w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat wywarło ogromny wpływ na miliony ludzi na całym świecie. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że milionom ludzi uratowały życie. Te dwanaście zdań to Dwanaście Kroków Anonimowych Alkoholików. Po małych zmianach (alkohol zastąpiliśmy naszym problemem i grzechem) Kroki stały się podstawą naszych rekolekcyjnych rozważań.

2. Dwa poprzednie wieczory poświęcone były, mówię to teraz w ogromnym skrócie, sprawom uznania naszej bezsilności wobec grzechu, oddania tego wszystkiego Bogu i pozwolenia, by On nas zmieniał. Było to siedem pierwszych Kroków.

3. Ostanie pięć Kroków odnoszą się do naszych relacji, do innych ludzi, oraz środków naszego duchowego wzrostu. Oto one: "8. Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim. 9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych. 10. Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów. 11. Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas, oraz o siłę do jej spełnienia. 12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym grzesznikom i ludziom z problemami, i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach." Tak jak poprzednio, niech staną się one kanwą naszych rozważań.

4. Na początek Krok ósmy i dziewiąty razem - z tej racji, że kroki te bardzo łączą się ze sobą. "Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych."

5. Rozpocznijmy od banału, że nikt nie jest samotną wyspą. To sprawa oczywista. Oczywistą rzeczą jest także wzajemny wpływ ludzi na siebie. Są tacy, którzy sieją wokół siebie dobro, zarażają innych optymizmem i uśmiechem. Bycie z nimi wprowadza w nasze życie pokój.

6. Są też inne relacje, które burzą nas pokój. Wprowadzają jakąś chmurę niepokoju, ciemności. Zachodzi z nami to samo, co w skrzynce jabłek, w której znajduje się zgniły owoc. Bardzo szybko zgnilizna przedostaje się na inne owoce. Z kim przestajesz takim się stajesz.

7. Krok ósmy i dziewiąty mówi, że to MY możemy być takim zgniłym owocem. Istotnie tak jest - nasz problem, nasz zamęt, nasz grzech rani nie tylko nas osobiście, ale także ludzi, którzy są wokół nas. Najczęściej jest tak, że najbardziej ranimy tych, którzy są nam najbliżsi.

8. W przypadku alkoholizmu, narkomanii, niewierności krzywda jest ewidentna, bardzo spektakularna. Nasze rozważania dotykają jednak przeciętnego ludzkiego życia, które może wolne jest od wielkich tragedii (chociaż różnie to bywa), ale nie jest wolne od grzechu, a przez to także staje się źródłem zranień.

9. W takich "normalnych" przypadkach często nie dochodzi do świadomości, że ranimy i krzywdzimy innych. Często można spotkać się z takim myślenie: "Nie piję, nie biję cię, pieniądze przynoszę - czego ty ode mnie chcesz." Z jednej strony ocena, że jest się w porządku, a z drugiej ewidentna krzywda żony, która oczekuje zainteresowania, czułości, dzielenia się obowiązkami i choćby trudami wychowania dzieci. Kiedy tego nie otrzymuje - czuje się upokorzona , zraniona, skrzywdzona.

10. Kroki przypominają nam, że nie jesteśmy sami, że są przy nas inni. Często obdarzamy ich dobrem, ale bywa, niestety, i tak, że ich krzywdzimy.

11. Kroki mówią nam, by ułożyć listę takich osób. Wydawać, by się mogło, że jest to jakaś niestosowna biurokracja. Naprawdę jednak pomaga nam to uzmysłowić wagę tego problemu. To nie chodzi o to - by tak ogólnie stwierdzić, że owszem kogoś tam jakoś krzywdziliśmy, ale o to, by jasno stwierdzić, kogo dokładnie i w jaki sposób.

12. Uświadamiamy to sobie w tym celu, by te krzywdy zadośćuczynić, wynagrodzić, szkody naprawić. Tego domaga się sprawiedliwość. Postawa taka jest jednocześnie jakimś zewnętrznym wskaźnikiem naszego nawrócenia - człowiek żyjący w grzechu jest bardzo mocno skoncentrowany na sobie, nie widzi innych. Człowiek nawrócony otwiera oczy - zaczyna dostrzegać ludzi wokół siebie, zaczyna tez widzieć jak czasami potrafi ich krzywdzić.

13. Zadośćuczynienie to nie tylko sprawiedliwość i naprawa. To także ma niesłychany wpływ na nas samych. Mamy poczucie, że nasza wewnętrzna przemiana potrzebuje konkretu, odbudowy tego, co zostało zniszczone. Gdy człowiek się przemienia, to zmienia się nie tylko jego myślenie i jego serce, ale całe jego życie. A życie to ludzie, którzy są wokół nas.

14. Gdy rozpoczynamy nasze zadośćuczynienie okazuje się, że staje się to źródłem wielkiego dobra. Ludzie przebaczają, obdarzają nas na powrót zaufaniem, wzmacniają się więzi, buduje się miłość. Zadośćuczynienie może być też źródłem czegoś innego - cierpienia. Są ludzie, których skrzywdziliśmy i których nie ma. Chcielibyśmy powiedzieć - przepraszam - ale nie ma ich wśród żywych.

15. Są też tacy, którzy odeszli, z którymi nie mamy kontaktu. Wreszcie tacy, z którymi kontakt byłby dla nich jeszcze większym zranieniem. To jest źródło wielkiego cierpienia, ale też wielka lekcja. W tej lekcji poznajemy prawdę, że człowiek nie jest rzeczą, że jest wrażliwy, podatny na zranienia, że pewne sytuacje mogą zostawić ślad na całe życie i być nieodwracalne. Lekcja z przeszłości może być nam pomocą do mądrego przeżywania teraźniejszości i przyszłości.

16. Kolejny krok to nic innego jak to, co zwykle nazywamy rachunkiem sumienia: "Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów." Można to krótko wyrazić hasłem - żyj świadomie. To, co nas spotyka, a jak jest tego dużo każdego dnia, powinno być poddawane ciągłej refleksji. Powinniśmy rozpoznawać w bieżących problemach nasze problemy, mechanizmy naszych grzechów, z miejsca wyznawać nasze swoje winy, by iść dalej.

17. Święty Ignacy Loyola miał zwyczaj co godzina czynić rachunek sumienia. Nie zachęcam do takiej częstotliwości, ale na pewno codzienny rachunek sumienia przyczyni się do naszego rozwoju duchowego. Żyjmy świadomie.

18. Kolejny Krok brzmi: "Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas, oraz o siłę do jej spełnienia."

19. W życiu chrześcijanina modlitwa stale jest obecna, ale bardzo często sprowadzona jest do powtarzania, czasem bardzo nieuważnego, nauczanych na pamięć modlitewnych formuł. Chodzi o coś głębszego.

20. Wspólnota Anonimowych Alkoholików ma swoje modlitewne formuły, choćby modlitwę Marka Aureliusza o pogodę ducha, teksty do rozważań na każdy dzień, ale zawsze jest to punkt wyjścia do czegoś osobistego.

21. Modlitwa to rozmowa dwóch kochających się osób. Nie można przy spotkaniu używać ciągle tych samych słów poza słowem "kocham" - to słowo można powtarzać w nieskończoność.

22. Dobrze przeżywana modlitwa i medytacja staje się dla nas źródłem duchowego pokoju i siły. Jest to przecież kontakt z Kimś, kto może nam tak wiele dać - Bogiem, Źródłem Łask.

23. Bywa, że właśnie w czasie modlitwy Bóg objawia nam prawdę o nas, o naszych problemach i grzechach. On jest Światłością, w tym świetle wiele można zobaczyć i zrozumieć.

24. Różne mogą być sposoby i formy modlitwy - jest to jednak sprawa wtórna. Istotne jest to, by modlitwa po prostu była, i była osobista i świadoma.

25. Ostatnim krokiem jest posłanie do innych ludzi: "Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym grzesznikom i ludziom z problemami, i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

26. Można ten Krok wyrazić słowami podziel się swoim dobrem z innymi. Jest tyle ludzi wokół ciebie, którzy szarpią się ze swoimi problemami, uginają się pod brzemieniem swojego grzechu. Daj im nadzieję, powiedz, że można żyć i życie to nie musi być pasmem nieszczęść.

27. Jakiś czas temu na pieszej pielgrzymce na Jasną Górę głosiłem konferencje na temat trzeźwości. Wspomagała mnie ekipa młodzieży i... anonimowi alkoholicy. Rzadko zdarza się kategoria ludzi, którzy tak chętnie dzielą się świadectwem. Świadomość, że jest się samemu obdarzonym otwiera usta. Otwierajmy usta i my mając świadomość - jak wielkim i hojnym dawcą jest Bóg.

28. Dokonajmy pewnego podsumowania. W pewnym ośrodku leczenia stwardnienia rozsianego pewna kobieta napisała takie słowa: "Za słabi, żeby latać, za dumni, żeby pełzać - będziemy chodzić." W przypadku pacjentów tego ośrodka chodzi o fizyczną dosłowność, ale słowa te można odnieść i do nas wszystkich.

29. Porzućmy mrzonki o lataniu, nie udawajmy jakiś gigantów i półbogów - jesteśmy tylko słabymi ludźmi. Niech nie ma w nas jednak zgody na małość, na grzech, który odbieram nam godność, zniewala nas i pęta, tak, że pełzamy po ziemi. Niech cieszą nas sprawy najprostsze - że możemy zwyczajnie, zdrowo i szczęśliwie żyć.

30. Słowa, które przytoczyłem są zbieżne ze wspomnianą już dzisiaj modlitwą cesarza Marka Aureliusza: "Użycz mi, Panie, pogody ducha - bym godził się z tym, czego nie mogę zmienić; odwagi - bym zmieniał to, co zmienić mogę i mądrości - bym odróżnił jedno od drugiego."

31. Dwanaście Kroków to program, który może tę modlitwę zamienić w rzeczywistość. Jest to program ewangelizacji i formacji - dla każdego z nas. Chciałbym życzyć i wam i sobie, byśmy śmiało poszli tą drogą. Chciałbym byśmy doszli do celu - harmonii życia i do Boga, który jest Wszystkim.s

© 2000 - ks. Zbigniew Paweł Maciejewski
Chrześcijański Serwis Promocyjny
Chrześcijański Serwis Promocyjny
statystyki stron

[DAWID]