KAZANIE DO MŁODZIEŻY - DZIEŃ 3 - SEKS

1. Chcę poruszyć dzisiaj ważny wymiar ludzkiej miłości jaką jest seksualność. Czynię to z pewnym wahaniem. Nie chodzi mi o moje trudności czy zahamowania w mówieniu na te tematy (takich nie mam), ale raczej o świadomość, że tematy te stworzone są do tego, by mówić o nich w cztery oczy, tak bardzo osobiście a jednocześnie intymnie.

2. Jeśli jednak podejmuję ten temat, to dlatego, że wiem jak mało młodych ludzi ma możność takiego porozmawiania - z ojcem, matką, kimś starszym, doświadczonym i kimś kto ma dla nich autorytet. Znam dziewczynę, która mówi: "Moją najlepszą przyjaciółką jest mama". To szczęśliwa dziewczyna. Niestety nie często zdarza się taki dobry, rodzinny układ.

3. Myślę, że potrzeba jeszcze pewnego uzasadnienia - wyjaśnienia - dlaczego o seksie ma mówić do was ksiądz. Jasne, że życie księdza ma określone ramy, ale wierzcie, że żyjąc w celibacie, nadal, jak każdy człowiek, pozostaje się istotą seksualną, czyli przeżywającą wszystkie związane z tym napięcia, problemy, potrzeby. Czyli konkretnie - ja ksiądz przeżywam seksualne napięcia, problemy, potrzeby. I staję przed wami jako świadek tego, że ludzka seksualność może budować a nie niszczyć. Może być twórczą siłą, dynamizmem, że Bóg dać może zwycięstwo. Choć z pewnością wiele to kosztuje.

4. Jako ksiądz jestem bardzo często powiernikiem ludzkich dusz. Nie chodzi mi tu o spowiedź, gdyż tym doświadczeniem nie chcę się dzielić, ale bardziej o spotkania, rozmowy, listy.

5. Sądzę, że daje to jakieś upoważnienie, choć racją jest badanie co na temat seksualności mają do powiedzenia inne osoby, świeckie, zamężne, żonate.

6. Rozpocząć naszą refleksję trzeba od stwierdzenia podstawowego. Seksualność jest dobra. Chciana przez Boga i akceptowana. Przecież to on właśnie stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę i zaplanował ich związek, ich jedność, by byli razem, by byli rodziną, by mieli dzieci. Gdy czytamy w Biblii historię zbawienia - możemy zauważyć ciekawy fakt, że ta historia rozpoczyna się od nagości, jakiejś niesłychanej bliskości, zarówno psychicznej jak i fizycznej a dopiero na kolejnym etapie dziejów człowiek zakłada ubranie i wtedy wszystko zaczyna się psuć.

7. Nie chcę oczywiście twierdzić, że istnieje związek przyczynowy miedzy założeniem spodni czy majtek a złem na świecie. Gdyby tak było receptą na wszystko byłoby gdybyśmy zaczęli nago biegać po ulicach. Jest to na pewno jakaś forma rozbrojenia, ale raczej nie rozwiąże ona konfliktów i wojen.

8. Jakiś jednak szczytem ludzkiego szczęścia tu na ziemi jest fizyczna - cielesna bliskość mężczyzny i kobiety; nie tylko współżycie, ale pieszczota, dotyk, przytulenie, takie proste chłonięcie ciepła drugiego człowieka, czucie na skórze jego oddechu, słyszenie jak bije jego serce. A ten cały fizyczny wymiar zanurzony jest jednocześnie w psychicznym - głębokim przekonaniu, że on (ona) jest ze mną na zawsze, że kocha, jest wsparciem, że jest bezpiecznie, że wspólnie tworzymy warunki dla naszej miłości, że jesteśmy nie tylko jednym ciałem, ale i jednym duchem. Trzeba jasno i wyraźnie stwierdzić, że takie właściwe ramy fizycznej i duchowej miłości stanowi małżeństwo. Ono stwarza konieczną platformę bezpieczeństwa.

9. I jeszcze pewne dopowiedzenie. Jeśli może być tu na ziemi jakieś większe szczęście to tylko takie, że dodatkowo on i ona (mąż i żona - patrzcie - rymuje się) pragną dziecka, wiedzą, że stworzyli mu dobre warunki, wiedzą, że stać się to może teraz, chcą tego i przeżywają ten cud stawania się nowego życia i to nowe życie przyjmują jako dar nieba a nie zagrożenie ich życia.

10. Decydując się na życie w celibacie rezygnuję z tego wszystkiego nie z tego względu, że jest to grzeszne czy złe, ale dlatego, że wybieram coś innego. Właśnie innego nie lepszego i nie gorszego -innego. Jest to niewątpliwy trud, ale otwiera on mnie na inne obszary życia równie (choć inaczej) satysfakcjonujące.

11. Zdając sobie jednak sprawę z tego, że dla wielu z was pisane jest życie małżeńskie i rodzinne, chcę, by wasza seksualność była waszą wielką radością i waszym wielkim szczęściem. Nie zaś utrapieniem i męką.

12. Wierzcie mi, że wola Boga i Kościoła, który jest jedynie narzędziem Boga, jest taka, byście doświadczali "maksimum seksu". Często dyskutuje się z Kościołem na temat seksualności w bardzo nieuczciwy sposób. Polega to na tym, że wymyśla się poglądy Kościoła na temat seksu a potem z nimi dyskutuje. I wymyśla się niestworzone rzeczy: np.: seks jest zły, seks, jeśli już musi być służy tylko do płodzenia dzieci, nie wolno mieć przyjemności z seksu, nie wolno planować liczby dzieci, albo jak ktoś stwierdził: "kobieta winna być jak ziemia - rodzić co rok". To wszystko bzdura. Przyznać jednak należy, że jakaś wina leży po stronie Kościoła, czy raczej ludzi, którzy Kościół reprezentowali, że kiedyś, ale to naprawdę odległa historia, było jakieś skrzywienie czy podejrzliwe spojrzenia na ludzką seksualność.

13. I znowu trzeba przypomnieć, że piękno miłości nie daje gwarancji, że nie będzie ona spaczona, że nie stanie się płaszczyzną niemoralności, grzechu. Trzeba wiele ostrożności, ale niech nasze podejście będzie bardzo pozytywne.

14. Zastanawiając się nad tym, w jaki sposób dzielić się z wami tym tematem pomyślałem, że dobrze byłoby opisać związek chłopaka i dziewczyny. Wyrysować jego piękno, wskazać jak to piękno dalej budować i co robić, by tego wielkiego dobra i piękna nie zniszczyć.

15. Zatrzymajmy się najpierw przy terminologii. Na pierwszym miejscu zastanówmy się nad terminem "mam chłopaka", czy "mam dziewczynę". Jest to pewien skrót myślowy i nie jest grzechem go używać, ale przyznać trzeba, że jest mało piękny, taki nieosobowy, można mieć spodnie, można mieć "kuku na muniu", ale jeśli się "ma" - "posiada" człowieka, to ten człowiek staje się rzeczą, niewolnikiem. Nie oto chodzi w związku mężczyzny i kobiety, więc określenie "mieć" kogoś jest mało trafne. Więc może "chodzić ze sobą"? jest to też pewien skrót, ale czy nie jest także obarczony pewnymi wadami? Czy nie jest zbyt płaski, zbyt akcentujący zewnętrzny przejaw związku? Bo gdy chodzi się z dziewczyną na spacery, odprowadza ze szkoły, idzie do kina, na imprezę, to jest to doskonale widoczne dla innych. To "chodzenie" jednak, z wyjątkiem czasu spędzanego razem, mało mówi o wewnętrznym związku między chłopakiem a dziewczyną. Chodzą, chodzą, chodzą, chodzą, chodzą... aż się zmęczą. I przestają.

16. Mam inny termin - "jestem". Jestem z nim, jestem z nią. Jestem obecny, jestem wsparciem, tworzymy pewną całość, zależymy od siebie, mamy pewne zobowiązania. Jestem - to bardzo ważne słowo. Zauważcie, że jest ono użyte w apelu jasnogórskim - genialnym tekście - przez swą zwięzłość i głębię treści - jestem, pamiętam, czuwam. Być może jednak termin ten jest zbyt mocny. Dużej trzeba dojrzałości, odpowiedzialności, by z czystym sumieniem powiedzieć: "jestem z Tobą", czy "chcę być z Tobą".

17. Więc może inny termin, równie piękny a może mniej dramatyczny - "spotykać się". Nie jesteśmy razem, ale spotykamy się, czyli stajemy naprzeciw siebie, by dać się poznać. I nie chodzi tylko o informacje, ale także o odsłanianie i penetrowanie ludzkich uczuć - zajrzenie do serca. Często ludzie mówią sobie "cześć", ale to jeszcze nie spotkanie w takim sensie o jakim mówię. By nastąpiło spotkanie trzeba otworzyć swoje serce.

18. Zostają jeszcze inne terminy: sympatia i przyjaźń. Ten ostatni wymaga dowartościowania w jego używaniu w odniesieniu do chłopaka i dziewczyny. Jest ten termin bardzo bliski znaczeniowo spotkaniu i obecności: przy-jaźń, czyli być blisko, dać siebie.

19. Może warto byłoby pokusić się o pewną systematyzację i to co łączy chłopaka i dziewczynę wyrazić w trzech etapach - sympatia, spotkanie, obecność.

20. Najpierw sympatia. Okazujemy sympatię i przyjmujemy z życzliwością oznaki sympatii innych. Nie tylko w stosunku do wybranej czy wybranego, ale wszystkich. Sympatia to uśmiech, grzeczność, kurtuazja, to dobrze dobrany komplement (przy okazji: nie mów dziewczynie masz ładną bluzkę, ale jak ci ładnie w tej bluzce). Sympatia to kwiat, prezent. Przy okazji prezentów. Nie wiem jak poprzednie lata, ale w tym roku przed Walentynkami w Płocku ustawiały się gigantyczne kolejki za kartkami walentynkowymi. Ja dostałem walentynkę ręcznie robioną, po rozłożeniu ma 1 metr długości. W poszczególnych kwaterach wyklejono kim jestem dla tej osoby: było i serce, była i czterolistna koniczyna, była i kotwica i inne rzeczy. Na odwrocie wiersze, w tym jeden osobiście ułożony na moją cześć. No i powiedzcie sami - w jakim sklepie można to kupić? Jaka kartka, choćby bardzo ładna i dowcipna może moją walentynkę przebić? Co jest większym darem serca? Ta sama dziewczyna opowiadała mi jaką walentynkę, która będzie jeszcze dłuższa, da chłopakowi z którym chce się spotykać (on zresztą też chce tego). Wyklei na niej ich historię - 2,5 roku wzajemnych podchodów, przyglądania się sobie i "chcę, ale się boję". Szczęśliwy chłopak - nie? Wznieśmy młodzi przyjaciele choć odrobinę twórczości do okazywania naszej sympatii. Życie stanie się piękniejsze.

21. Sympatii możemy mieć wiele, ale nie z wszystkimi możemy się spotkać, choć spotkanie myślę nie jest zarezerwowane tylko dla jednej, jedynej osoby. Spotkanie jest jednak bardzo wyczerpujące, angażujące, zobowiązujące. Spotkanie, takie prawdziwe, między chłopakiem a dziewczyną, wyobrażam sobie jako mówienie i słuchanie, jako dialog. Przypatrzcie się czasami waszym rozmowom - mówicie na zmianę, ale czy jest to dialog, czy jest tam słuchanie? Czy też wchodzicie sobie w słowo, by mówić o własnych sprawach, o swoim pępku, by wokół niego krążyć. O czym mówić? To bardzo ważne pytanie. Grozi tu podobne niebezpieczeństwo jak z chodzeniem. Mówi się..., mówi się..., mówi się..., aż w pewnym momencie stwierdza się, że nie ma już więcej nic do powiedzenia i... koniec. Uniknie się tego, gdy z płaszczyzny faktów, wydarzeń, zejdzie się w głąb, na płaszczyznę swoich emocji - uczuć. Powiem pewien przykład. Dziewczyna może powiedzieć: Mój ojciec się upił. Ewentualnie dodać: zarzygał cały przedpokój To już wielki sukces, że mówi się o takich trudnych sprawach, ale to za mało, jeśli na tym się skończy to wszystko się jakoś urywa. Więc idźmy w głąb. Dziewczyna mówi dalej: "Wściekłam się jak zawsze, ja go chyba nienawidzę". Zobaczcie tu dopiero odkrywamy nas samych, nie kogoś - ojca w tym naszym przykładzie, ale nas samych - wchodzimy w świat uczuć. I dalej: "Tak okropnie się boję i tak mi szkoda matki". I jeszcze głębiej: "Przy tobie łatwiej mi się pozbierać, dajesz mi nadzieję". Bingo! Zobacz jak to może budować relację: "przy tobie łatwiej mi się pozbierać, dajesz mi nadzieję". To bardziej buduje więź niż zabrudzony przedpokój, czy inne już zupełnie bezsensowne gadki w stylu streszczania ostatniego 273 odcinka jakiejś brazylijskiej opery mydlanej. Mówiąc o uczuciach nigdy nie wyczerpiesz tematu, uczucia, emocje otwierają nas na nieskończoność.

22. Chwileczkę - powiesz - czyli całe moje bycie z dziewczyną to ma być gadanie. Nie - oczywiście, że nie - nie wyczerpuje to miłości. Spotkanie dotyczy ducha - jest spotkaniem serc, ale także musi być spotkaniem ciał. I nie jest tak, że to ciało ma być dopustem Bożym. To ciało ma być ważnym elementem - ma odgrywać rolę znaku. Ciało ma wyrażać twoją miłość, mówić o twojej miłości, być obrazem twojej miłości. To bardzo ważny drogowskaz.

23. Niedawno pewna dziewczyna zapytała mnie - czy całowanie to jest grzech. Nie odpowiedziałem jej, gdyż nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Natomiast zapytałem ją jak ona uważa. Powiedziała, że "teraz, dla niej, nie jest to grzech". Teraz? Pomyślałem - a wcześniej? Wcześniej był to grzech, byłam wtedy z innym chłopcem i czułam, że jestem w ten sposób przez niego wykorzystywana. Bingo! Odkryła sama rzecz ważną, choć być może nie potrafiła jej nazwać - poprzednio by to grzech, bo ich pocałunki były nieszczere, były grą, wykorzystywaniem, czyli nie mogły być znakiem miłości. Później - w innym układzie - były czyste, piękne - bo były prawdziwym znakiem miłości.

24. Troszczcie się jedni o drugich. Wyrażajcie sobie miłość ciałem, ale zawsze się przy tym pytajcie, czy to co robicie jest prawdziwym, autentycznym znakiem miłości Czy nie traktujesz chłopaka, dziewczyny jak rzecz, jak obiekt badać, eksperymentów, poligon doświadczalny.

25. Wkraczamy w ważną niezmiernie dziedzinę odpowiedzialności w relacjach między chłopakiem a dziewczyną. Zważ, że powstają tu mocne więzi, że odkrywane jest serce, odsłaniana dusza. Nie wolno potraktować dziewczyny jak zużytej gumy do żucia, nie wolno potraktować jak starej pary butów. Jesteś odpowiedzialny. Winieneś być odpowiedzialny za psa, którego oswoiłeś - tym bardziej za człowieka. Pamiętasz, że chłopak, dziewczyna - to żywy człowiek? Ten człowiek czuje, cierpi, płacze, ma swoją godność, honor. Nie depcz tego - nie wolno. Może ci pomoże zrozumieć te sprawy wypowiedź pewnej mężatki, która stwierdziła, że jej największe seksualne do świadczenie w życiu miało miejsce w kinie, gdzie chłopak wziął ją za rękę Tylko tyle i aż tyle. Nic potem, żadne pieszczoty, współżycie nie równały się temu doświadczeniu.

26. I jasno trzeba powiedzieć, że sytuacje w których chłopak z dziewczyną idą do łóżka - bo się kochają - są fałszywe w swej wymowie. Fałszywy znak. Fałszywy, bo na płaszczyźnie ciała oddali sobie wszystko, ale na płaszczyźnie ducha żyją jeszcze obok siebie. Nie mieszkają przecież razem, on nie zarabia, ona nie jest gotowa, by urodzić dziecko. I trzeba tę sytuację jasno nazwać grzechem i nieodpowiedzialnością i głupotą. I tym co niszczy, tak naprawdę, miłość.

27. Ważna jest szczerość w miłości - mówienie sobie dokładne i precyzyjne o wzajemnych oczekiwaniach, pragnieniach Jasne, że większość nastoletnich związków się rozpada - rzecz naturalna, ale chodzi o styl. Chodzi o to, by rozejście się było z klasą. Byście nawet odchodząc cieszyli się z tego, że byliście razem, że czegoś to was nauczyło, że jesteście bogatsi. A nie rozstanie dwóch zranionych serc, które nie mogą na siebie patrzeć i przeklinają chwilę w której się poznali. Rozstając się pamiętajcie jeszcze o jednym - byście mogli bez wstydu spojrzeć sobie w oczy.

28. I to znowu prowokuje do ponownego podjęcia tematu współżycia między chłopakiem a dziewczyną. Współżycie takie winno być znakiem miłości. I wtedy jest dobre i piękne, gdy rzeczywiście tę miłość wyraża. Na płaszczyźnie ciała już nic więcej chłopak i dziewczyna nie mogą ofiarować. Dali już wszystko, do końca. Pięknie, ale czy na płaszczyźnie ducha dali sobie już wszystko, czy oddali się sobie nawzajem, czy powiedzieli chcę być z tobą, kocham cię, ślubuję ci miłość, wierność i to, że cię nie opuszczę aż do śmierci? I to nie tylko sobie - w cztery oczy. Ale publicznie, przy świadkach, w kościele, przy księdzu. A to się nazywa ślub. Czy wyrażam się jasno?

29. Współżycie jest piękne, dobre i chciane przez Boga. Grzechem jest tylko wtedy, gdy staje się narzędziem fałszu, oszustwem, wykorzystywaniem człowieka. Tak staje się w przypadku młodych ludzi.

30. Nie niszcz piękna, ocal je, Chciej maksimum seksu a nie namiastek. Bo namiastką jest współżycie, gdy w sercu rodzi się lek. Różny - mama wróci, czy to jest ten dzień, czy prezerwatywa nie pęknie, czy te najważniejsze pytanie, czy będzie mnie później chciał, czy nie rzuci mnie. Chcę dla ciebie maksimum seksu, więc nie chcę byś w tej chwili, gdy kobieta potrzebuje cię najbardziej, by wtulić się w ciebie - ufnie, być przy tobie - ty starannie i uważnie zdejmiesz prezerwatywę, zawiążesz na supełek, owiniesz w papier i pójdziesz szukać kosza - patrz instrukcja obsługi prezerwatywy.

31. Chcę dla ciebie maksimum seksu, więc nie chcę chwil, gdy będziesz umierać ze strachu, czekając miesiączki jak zbawienia.

32. Wiem, że te sprawy mogą być dla was wielkim problemem. Zachęcam do tego, byście rozmawiali ze sobą, dzielili się tym. Dobrze, byście znaleźli też oparcie w jakimś powierniku. Może księdzu w spowiedzi. Wiem - boicie się odrzucenia i niezrozumienia, może tak być, że spotka to was ze strony człowieka. Nigdy ze strony Jezusa Chrystusa. On akceptuje was i rozumie zawsze - żyjących w czystości i w grzechu, współżyjących i powstrzymujących się od tego, onanizujących się (cały wielki rozdział) i tych, którzy poradzili sobie z tym, bo można sobie z tym poradzić. Bóg jest z wami, jest po waszej stronie.

33. I znowu konieczne dopowiedzenie. Akceptacja dotyczy twojej osoby, twojej godności. Nie jest to, nie może być, akceptacja twojego grzechu. Grzech pozostaje grzechem. A Jezus akceptując cię wzywa do nawrócenia. Do porzucenia grzechu, niemoralności.

34. Zachęcam cię do uważnego, mądrego rachunku sumienia w tej dziedzinie. I do odważnego stanięcia w obliczu swoich problemów. A wielu z was je przeżywa. I do dobrej, otwartej, uczciwej spowiedzi. Bóg ci przebaczy. Bóg ucieszy się twoim powrotem. A ty sam odczujesz wielką ulgę.

© 2000 - ks. Zbigniew Paweł Maciejewski
Chrześcijański Serwis Promocyjny
Chrześcijański Serwis Promocyjny
statystyki stron

[DAWID]