Agnieszka Adranowicz

Licytacja Owoców Ducha Świętego

Przez udział w warsztatach metodycznych organizowanych przez Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA, miałam możliwość w sposób praktyczny poznać metody aktywizującej pracy na katechezie.

Na jednej z lekcji przeprowadziłam katechezę wykorzystując metodę licytacji. Pracuję głównie z małymi dziećmi. Najstarszą grupą jest klasa piąta i w niej postanowiłam przeprowadzić lekcję według scenariusza zaproponowanego przez ks. Zbigniewa Pawła Maciejewskiego. Zakończyłam właśnie blok tematów i uznałam, że taka katecheza będzie dobrym podsumowaniem przerobionych treści, a jednocześnie pozwoli płynnie przejść do kolejnych tematów programu.

Klasa piąta, którą katechizuję, jest uznawana za niesforną i mało zdolną grupę liczącą 22 osoby.

Jako pomoc do przeprowadzenia katechezy przygotowałam na kartonach brystolu wy-pisane Owoce Ducha Świętego. Kartony były tego samego koloru aby nie wyróżniać poszczególnych cnót. Następnie przyczepiłam je do tablicy na tej samej wysokości, jeden obok drugiego.

W pierwszej fazie uczniowie pracowali zmodyfikowaną metodą 2x4x8. Można ją na-zwać metodą 1x2x4. Najpierw każde dziecko otrzymało polecenie do pracy indywidualnej, by wybrać dwie wartości spośród zaprezentowanych na tablicy. Następnie dzielono się dokonanymi wyborami w dwójkach i w czwórkach (wykorzystując naturalne ustawienie ławek). Tego dnia w katechezie uczestniczyło 17 osób. Utworzyły się więc cztery grupy. Praca w grupach była bardzo intensywna. Dzieci wyrażały swoje zaskoczenie różnorodnością dokonanych wyborów. Swoistym wyzwaniem było dla nich ustalenie wspólnego priorytetu.

Czas pracy indywidualnej - 2 minuty. W dwójkach - 2 minuty. W czwórkach - 3 mi-nuty.

Grupy miały za zadanie wyznaczyć swojego przedstawiciela. Jedna z grup miała z tym niewielki problem, była najliczniejsza ale składała się z wyjątkowo nieśmiałych dzieci. Wystarczyła jednak niewielka zachęta z mojej strony i osoba typowana przez grupę podjęła wyzwanie.

Wyjaśniłam zasadę naszej zabawy, licytujący usiedli naprzeciwko tablicy i każdy z nich otrzymał 100 serduszek jako "walutę", za którą będą "nabywać" owoce.

W trakcie licytacji widać było, że dzieci mają konkretne cele, wybrany przez siebie owoc, który chciały zdobyć. Początkowe stawki były dość wysokie, jednak obawa przed tym, że zabraknie waluty i zostanie się wykluczonym z licytacji, skłonił dzieci do częściowej rezygnacji z preferowanych walorów. Jeden z licytujących chłopców początkowo nie brał udziału i gdy pozostali ostro licytowali każdy owoc, tak by go zdobyć, on czekał na swoje kartoniki.

Jako jedyny był w pełni usatysfakcjonowany, kupił najwięcej, kupił tanio i najważniejsze - kupił te, które pragnął. Wszyscy uczestnicy zdobyli minimalną ilość dwóch owoców.

Zapytani, dlaczego tak licytowali i co przy tej okazji czuli odpowiedzieli:

Każda z osób licytujących zdobyła choć jeden walor na którym najbardziej mu zależało. Dla jednych była to łagodność, za którą zapłacono 80 serc, inni preferowali miłość i wierność, również ważna była dla nich dobroć.

Uczniowie mieli trudności z wyjaśnieniem, dlaczego właśnie tę cnotę wybrali. Na pytanie, dlaczego tak wartościowa była łagodność otrzymałam odpowiedź - lubię ludzi łagodnych, z nimi dobrze jest żyć.

Widownia była bardzo trudną grupą, niektórzy z nich pragnęli pomóc przedstawicielom. Na koniec wyrazili swą dumę, że dobrze byli reprezentowani.

Puenta - w prawdziwym życiu dla każdego wystarczy owoców, ważne jest tylko, abyś chciał je zdobywać - pozwoliła dzieciom wyjść z ról, sprawiła, że opadły emocje. Podkreśliłam mocno fakt, że aby zdobyć określony owoc, wystarczy włożyć w to trochę serca.

Ukazanie cech dobrego chrześcijanina jako "towaru" sprawiło, że dzieci zainteresowały się cechami, których wcześniej nie zauważały.

Kartony z wypisanymi owocami Ducha Świętego posłużyły do zrobienia gazetki. Patrząc jeszcze raz na cechy prawdziwego chrześcijanina, kontemplując je, klasa zaśpiewał pieśń: "Pan jest mocą swojego ludu". W ramach pracy domowej uczniowie mieli ułożyć własną hierarchię owoców Ducha Świętego.

Praca tą metodą pomogła uatrakcyjnić lekcję, przykuć uwagę uczniów. Pracując w ten sposób wzbudziłam wiele emocji u dzieci, ale zostały one dobrze spożytkowane. By było to możliwe musi na katechezie panować porządek.

Katecheta też musi pamiętać o własnym skupieniu. Jest to trudne, gdy jednocześnie jesteśmy ograniczeni 45 minutami. W czasie katechezy zostałam wezwana do sekretariatu. Moja nieobecność trwała tylko 5 minut, ale zrodził się niepokój, że nie zdążę przeprowadzić wszystkiego zgodnie z planem - przede wszystkim spuentować całości. Bez puenty użyta metoda mogłaby przynieść uczniom zamieszanie i szkody.

Mój pośpiech sprawił, że nie zadałam dość wyczerpujących pytań. Czułam także, że moje napięcie udzieliło się uczniom.

Sądzę, że przeprowadzając metodę licytacji w starszych klasach można się pokusić o to, aby prowadzącym licytację był jeden z uczniów. Myślę, że powierzenie tej funkcji uczniowi pozwoli katechecie na pełniejsze spojrzenie na przebieg całości. Spojrzenie z pozycji widza, pomoże później katechecie poprowadzić owocniejszą dyskusję. Jeżeli katecheta bierze czynny udział w licytacji, przeszkadza mu to w zachowaniu dystansu i dokonaniu pełnej analizy.

Wprowadziłabym również do zabawy postać kasjera, usprawni to przebieg licytacji, odciąży prowadzącego, który będzie bardziej skupiony nad swoim zadaniem. Ważne jest, aby nauczyciel podkreślił to, że wybór waluty (serduszka) nie był przypadkowy i jako przemyślany środek miał wzmocnić uwewnętrznienie przekazywanej prawdy.

© 2000 - Agnieszka Adranowicz
Chrześcijański Serwis Promocyjny
Chrześcijański Serwis Promocyjny
statystyki stron

[DAWID]